Broszkowice - zerowy kilometr spływowy Wisły
Każdy z nas miał lub ma jakiegoś idola, osobę która jest dla niego inspiracją. Taką postacią w moim życiu był i nadal jest Marek Kamiński. W wieku sześciu lat zacząłem interesować się Jego podróżami, a film "Dwa Bieguny w jednym roku" sprawił, że sam zacząłem marzyć o podróży na Biegun, do krainy wiecznej bieli. Marzenie wciąż nie spełnione i są naprawdę małe szanse, aby się ziściło, ale mimo wszystko warto wierzyć i walczyć o to. Może kiedyś uda się stanąć na "Terra Australis Incognita".
Z Markiem Kamińskim miałem okazję spotkać się niestety tylko raz, i było to dla mnie bardzo ważne przeżycie. 5 marca 2010 roku podróżnik trenował w Broszkowicach przed wypłynięciem w Zimową Ekspedycję Wisła. Jak sam powiedział, miała to być Jego przedostatnia podróż w życiu (następna czeka go na "łono Abrahama"). Zaskoczył mnie niesamowitym skupieniem oraz głębokim pogrążeniem w myślach. Ciałem był przy Wiśle, duchem już w trasie.
Następnego dnia około 6:30 rozpoczęła się ekspedycja. Wraz z Pawłem Wyszomirskim, Łukaszem Kusiem, Rafałem Ślęzakiem, Jarkiem Praszkiewiczem i Maćkiem Moskwą mimo blisko 10 stopni mrozu towarzyszyliśmy podróżnikowi do tamy w Dworach II. Tam przyszło się pożegnać. Ostatnie zdjęcie, ostatnia rozmowa, ostatnie podanie ręki. Maciek, Łukasz i Paweł jechali dalej, ja z Rafałem i Jarkiem zostaliśmy. Powodzenia i może do zobaczenia. Przyznam szczerze, było mi żal, że to już koniec.
Od tego dnia uważnie śledziliśmy poczynania Marka Kamińskiego na stronie internetowej. Po 15 dniach i pokonaniu 941 km Sopocianin 20 dotarł do morza Bałtyckiego (początkowo trasa liczyła 959 km, ale z powodu zamarzniętej Motławy ekspedycja zakończyła się w Sobieszewie).
Liczę, że z Markiem Kamińskim uda się jeszcze spotkać. Zachęcam do przeczytania dwóch moich artykułów o początku Zimowej Ekspedycji Wisła:
Marek Kamiński rusza z Broszkowic na ekspedycję Wisła
oraz
Marek Kamiński popłynął do Gdańska
Z Markiem Kamińskim miałem okazję spotkać się niestety tylko raz, i było to dla mnie bardzo ważne przeżycie. 5 marca 2010 roku podróżnik trenował w Broszkowicach przed wypłynięciem w Zimową Ekspedycję Wisła. Jak sam powiedział, miała to być Jego przedostatnia podróż w życiu (następna czeka go na "łono Abrahama"). Zaskoczył mnie niesamowitym skupieniem oraz głębokim pogrążeniem w myślach. Ciałem był przy Wiśle, duchem już w trasie.
Następnego dnia około 6:30 rozpoczęła się ekspedycja. Wraz z Pawłem Wyszomirskim, Łukaszem Kusiem, Rafałem Ślęzakiem, Jarkiem Praszkiewiczem i Maćkiem Moskwą mimo blisko 10 stopni mrozu towarzyszyliśmy podróżnikowi do tamy w Dworach II. Tam przyszło się pożegnać. Ostatnie zdjęcie, ostatnia rozmowa, ostatnie podanie ręki. Maciek, Łukasz i Paweł jechali dalej, ja z Rafałem i Jarkiem zostaliśmy. Powodzenia i może do zobaczenia. Przyznam szczerze, było mi żal, że to już koniec.
Od tego dnia uważnie śledziliśmy poczynania Marka Kamińskiego na stronie internetowej. Po 15 dniach i pokonaniu 941 km Sopocianin 20 dotarł do morza Bałtyckiego (początkowo trasa liczyła 959 km, ale z powodu zamarzniętej Motławy ekspedycja zakończyła się w Sobieszewie).
Liczę, że z Markiem Kamińskim uda się jeszcze spotkać. Zachęcam do przeczytania dwóch moich artykułów o początku Zimowej Ekspedycji Wisła:
Marek Kamiński rusza z Broszkowic na ekspedycję Wisła
oraz
Marek Kamiński popłynął do Gdańska
Brak komentarzy
Prześlij komentarz