Lotnisko Kraków - Balice (EPKK)
Już dość dawno na podkrakowskim lotnisku w Balicach nie było tak ciekawie. Wszystko za sprawą czterech samolotów: Boeinga 747 El AL (Jumbo Jet), dwóch Boeingów 767 Delta i PLL Lot oraz Boeinga 707 IAF. To był wspaniały dzień. Samoloty prezentowały się świetnie. Poniżej prezentuję filmiki z tego dnia.
Okoliczności powstania jednego z nich, czyli startu B767 Delta były bardzo emocjonalne. Wraz z kolegą staliśmy i zachwycaliśmy się wspaniałością,osiągami tego samolotu i linii lotniczych Delta, mówiliśmy, że samolot świetny, brak go na Balicach, a tuż obok nas stała grupka, składająca się ze starszej Pani i Pana, młodej kobiety i dwójki małych dzieci, z których jedno z nich trzymało wiązankę. Na filmiku nawet słychać, jak Pani mówi "machaj Karolku, machaj".
Kiedy samolot odleciał odwróciłem się i zobaczyłem, że wszyscy mają łzy w oczach. Podszedłem i spytałem:
- Przepraszam Panią bardzo za mój prawdopodobny brak taktu, ale czy w tym samolocie jest ktoś Pani bliski?
- Tak. Syn (ledwo mówiąc).
- A gdzie oni lecą (początkowo nie wiedziałem)
- Do Afganistanu, na półroczną misję.
Starałem się odtworzyć to co musiała czuć ta rodzina. Wcześniejsze kłótnie, prośby aby nie leciał, obietnice, że nic mu się nie stanie, że wróci. Zrobiło mi się ogromnie żal.
To jest tak pięknie nazwane: "misja pokojowa", ale co to za pokój, który rozdziela rodziny, sprawia, że w strachu odliczają każdy dzień do powrotu? Co to za pokój, który odbiera dzieciom ojca, rodzicom syna a kobiecie męża i nie wiadomo czy odda z powrotem?
Jak się okazuje, nie wszystko co nas bardzo cieszy, może być szczęśliwe dla innych. Oby z Afganistanu powróciła taka sama ekipa, jaka 17 kwietnia do niego poleciała.
Kiedy samolot odleciał odwróciłem się i zobaczyłem, że wszyscy mają łzy w oczach. Podszedłem i spytałem:
- Przepraszam Panią bardzo za mój prawdopodobny brak taktu, ale czy w tym samolocie jest ktoś Pani bliski?
- Tak. Syn (ledwo mówiąc).
- A gdzie oni lecą (początkowo nie wiedziałem)
- Do Afganistanu, na półroczną misję.
Starałem się odtworzyć to co musiała czuć ta rodzina. Wcześniejsze kłótnie, prośby aby nie leciał, obietnice, że nic mu się nie stanie, że wróci. Zrobiło mi się ogromnie żal.
To jest tak pięknie nazwane: "misja pokojowa", ale co to za pokój, który rozdziela rodziny, sprawia, że w strachu odliczają każdy dzień do powrotu? Co to za pokój, który odbiera dzieciom ojca, rodzicom syna a kobiecie męża i nie wiadomo czy odda z powrotem?
Jak się okazuje, nie wszystko co nas bardzo cieszy, może być szczęśliwe dla innych. Oby z Afganistanu powróciła taka sama ekipa, jaka 17 kwietnia do niego poleciała.
Świetnie Kamil!
OdpowiedzUsuń